3 Niedziela zwykła A
Iz 8,23b-9,3; Ps 27; 1 Kor 1,10-13.17
Mt 4,12-23
(…) abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów (…)
„Upominam was (…) w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów (…)” (1 Kor 1,10)
Można by sądzić, że wspólnota w Koryncie miała szczęście do wielkich ewangelizatorów. Święty Paweł głosił w niej Chrystusa około roku pięćdziesiątego. Później działał tam Apollos, doskonały erudyta. Po nim prawdopodobnie nauczał w Koryncie Święty Piotr.
I na pewno nie głosili oni siebie. Głosili Chrystusa! A jednak w tej młodej wspólnocie pojawiły się podziały.
Powstały stronnictwa: Pawła, Apollosa, Piotra. Jeszcze inni twierdzili, że są Chrystusa. Poszczególne grupy były ze sobą skonfliktowane.
„Upominam was (…) w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów (…)” (1 Kor 1,10)
„Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni? (1 Kor 1, 13)
W teologii św. Pawła Kościół przedstawiany jest jako Ciało Chrystusa – Mistyczne Ciało Chrystusa. Podział w Kościele jest więc rozdzieraniem tego Ciała. Rozdzieraniem w imię przynależności do jakiegoś nauczyciela.
Ale przecież to nie Paweł, nie Apollos i nie Piotr zostali ukrzyżowani. I nie w ich imię dokonuje się chrzest. Nie oni są Zbawicielami.
Tylko w Chrystusie jest źródło Zbawienia! Tylko w Jego Krzyżu!
Dlatego ci, którzy głoszą Ewangelię i sprawują sakramenty, muszą uważać, by nie przysłaniać sobą Chrystusa. Muszą głosić nie siebie, lecz Chrystusa…
Upominam was (…) w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów (…)” (1 Kor 1,10)
Rozłamy w Koryncie pojawiły się bardzo szybko. I niestety nie były ostatnimi.
W historii Kościoła ciągle na nowo mamy do czynienia ze sporami i podziałami. I to zarówno na płaszczyźnie ogólnokościelnej, jak i w poszczególnych parafiach i grupach wierzących.
Ciągle na nowo Kościół - Mistyczne Ciało Chrystusa – jest rozdzierany przez różne spory. I bardzo często wynikają one z próżnych ambicji i niepotrzebnej rywalizacji, gdzie nie liczy się Chrystus i Jego Sprawa, a na plan pierwszy wysuwane są partykularne interesy poszczególnych ludzi, czy grup.
Rozłamy w Kościele…
Te najbardziej bolące, gdy chrześcijaństwo jest podzielone. Gdy jest Kościół Prawosławny i są wspólnoty protestanckie i mnóstwo innych mniejszych wspólnot z protestantyzmu się wywodzących.
Dlaczego więc tak się stało?...
Dlaczego chrześcijaństwo jest podzielone?...
Owszem u podstaw rozłamów stały często bardzo konkretne błędy w Kościele, ale też brak pokory u Jego reformatorów.
Kościół reformowali przecież i święty Dominik, i święty Franciszek; i Luter, i Kalwin.
Ale święci Dominik i Franciszek potrafili zapomnieć o sobie i pokornie czekać, aż usilna praca i modlitwa wydadzą owoc. I ostatecznie ich postawa zmieniła Kościół.
Luter i Kalwin w wielu sprawach – zwłaszcza dotyczących dyscypliny kościelnej – też mieli rację, ale zabrakło im pokory. Pojawił się więc konflikt, pojawił się ostry spór; a później trudno było się wycofać… Reformatorzy szukali oparcia w władzy świeckiej, doszedł więc konflikt polityczny, a konsekwencją wszystkiego był już rozłam. Rozłam, który boli do dzisiaj…
Rozłamy w Kościele…
Też te dzisiaj…
Ci są tradycjonalistami, a ci progresistami.
Ci „otwarci” słyszą, że zdradzają Ewangelię; ci „zamknięci”, że jej w ogóle nie rozumieją…
Ale popatrzmy też na nasze parafie i wspólnoty. Tyle jest w nich sporów. I tyle niepotrzebnej rywalizacji.
Czy jeszcze liczy się Chrystus i Jego Ewangelia?... Czy może ważnym jestem tylko ja i moja grupa?...
I wcale nie jest źle, że istnieje wiele grup i że parafie mają trochę różny profil i są w nich różne duszpasterskie propozycje. Ta wielość jest dobra.
Chrystus w Ewangelicznej scenie, którą dzisiaj słyszeliśmy, powołuje czterech Apostołów. I są oni różni. Ale wszyscy staną się Apostołami Chrystusa.
Przecież nie ma Kościoła Szymona Piotra, Andrzeja, Jakuba, Jana, Pawła, Apollosa, tylko jest jeden Kościół Jezusa Chrystusa!
I wszyscy w tym Kościele mają miejsce… Ze swoimi różnymi uzdolnieniami i darami; ze swymi charyzmatami.
Problem zaczyna się wtedy, gdy wkracza niedobra konkurencja; gdy zamiast Sprawy Chrystusa najważniejsze miejsce zajmuje interes osoby, czy grupy.
Problem zaczyna się wtedy, gdy tylko mój projekt, moje zadanie, moje stanowisko jest ważne, a wszyscy inni mogliby w ogóle nie istnieć, bo tylko przeszkadzają...
Problem zaczyna się wtedy, gdy tylko moje kółko różańcowe, moja grupa odnowy, mój ruch charyzmatyczny ma rację, a wszyscy, którzy do niego nie należą, to pewnie nawet nie zostaną zbawieni…
Czyż wielu tak nie myśli?... Czyż wielu tak się nie zachowuje?...
I naprawdę małą pociechą jest, że podobne podziały i spory istniały we wspólnocie w Koryncie – wspólnocie założonej przez najważniejszych Apostołów.
To tylko świadczy, że dwa tysiące lat chrześcijaństwa, w tej dziedzinie niewiele zmieniło. Że ciągle zaczynamy od początku.
Dlatego do nas wszystkich, jako wyrzut - ale i wezwanie - skierowane są dzisiaj słowa świętego Pawła.
„Upominam was (…) w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli.” (1 Kor 1,10)
Modlimy się o jedność chrześcijan. Módlmy się również o jedność w naszym Kościele, parafiach i wspólnotach. I próbujmy czynić tę jedność. Czynić przez przebaczenie i miłość.
O ile bylibyśmy bardziej wiarygodnymi świadkami Chrystusa, gdybyśmy stanowili jedno... Amen.
Ks. Bogusław Banach