6 niedziela zwykła B (2024) 

Kpł 13,1-2.45-46; Ps 32; 1 Kor 10,31-11,1; Mk 1,40-45

Zamyslenia nad Sowem 

Przyszedł do Jezusa trędowaty

W czasie jednej z rozmów w gabinecie dermatologicznym, pani doktor - zresztą uznana profesor w swojej dziedzinie - powiedziała mi, że dermatologia jest jedną z najtrudniejszych medycznych specjalizacji. I nie tyle chodzi o ciężkość chorób i umieralność, ile o widoczne oznaki choroby, a co za tym idzie również łatwe stwierdzenie, czy zastosowana terapia przynosi skutek.  Pewnie jest coś na rzeczy…

Ta widoczność chorób skórnych, była także przyczyną dość radykalnych przepisów, o których słyszeliśmy w czytaniu z Księgi Kapłańskiej.

Trędowaty, dotknięty tą plagą, będzie miał rozerwane szaty, włosy nie uczesane, brodę zasłoniętą i będzie wołać: Nieczysty, nieczysty! (…) Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem. (Kpł 13,45-46)

Egzegeci spierają się, czy w Palestynie mógł występować prawdziwy trąd. Nie to jest jednak najważniejsze.

Biblia nazywa trądem wszystkie choroby skóry, opisując je zresztą dość szczegółowo. Nie są to jednak diagnozy medyczne. Dla nas istotne są skutki, jakie pociągają za sobą tak opisane choroby. Dotknięty nimi człowiek zostaje wyłączony ze społeczności. Spotkanie z nim staje się zagrożeniem dla zdrowych, sam ma więc przed tym zagrożeniem ostrzegać. I ma mieszkać poza ludzkimi osadami, w odosobnieniu.

Jeśli ktoś powie, że to okrutne przepisy, to niech przypomni sobie czasy ostatniej pandemii. Nauka się trochę rozwinęła. Wiemy więc, że istnieją wirusy, które mogą choroby wywoływać. Reakcja na chorych jest jednak bardzo podobna: odosobnienie, by uchronić zdrowych.

Wróćmy jednak do trądu, a mówiąc dokładniej do chorób skóry określanych w Biblii tym terminem.

Diagnozę o trądzie wydaje kapłan. Nie po to jednak, by rozpocząć leczenie, ale by wprowadzić przepisane sankcje. Najważniejszą z nich było wyłączenie – osoby chorej i przez swą chorobę nieczystej - z kultu, co rozumiano jako oddzielenie od Boga. Konsekwencją tego oddzielenia było też wyłączenie ze społeczności. Miało ono chronić wspólnotę przed rozprzestrzenieniem się choroby.

Także stwierdzenie zakończenia choroby trądu zarezerwowane było dla wyznaczonego kapłana. Uznany za zdrowego człowiek otrzymywał na nowo pełnię praw. Złożona w świątyni ofiara wskazywała, że jest on już rytualnie czysty. Może oddawać cześć Jedynemu Bogu i może wrócić do wspólnoty.

Trochę dużo o trądzie i związanych z nim przepisach, ale to w tym celu, by lepiej zrozumieć dzisiejszą Ewangelię; spotkanie Jezusa z trędowatym.

(…) przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. (Mk 1,40)

Tak naprawdę trędowaty nie miał prawa podejść do Jezusa. Powinien stać z daleka i wołać: Nieczysty, nieczysty! (Por. Kpł 13,45-46)

Pragnienie i nadzieja uzdrowienia są jednak mocniejsze. Dlatego trędowaty opuścił miejsce odosobnienia; nie ostrzega też Jezusa o niebezpieczeństwie zaciągnięcia rytualnej nieczystości. Pad za to przed Nim na kolana i prosi.

To niewątpliwie wyraz wiary i pokornej czci, którą oddaje się jedynie Bogu. Bo - jak wierzono - tylko Bóg może oczyścić z trądu. 

Nie bez znaczenia jest również to, że trędowaty nie prosi o uzdrowienia, a o oczyszczenie. Oczyszczenie przywróci jego relację z Bogiem i umożliwi udział w sprawowaniu kultu, co będzie wyrazem ponownego włączenia do społeczności.

Z drugiej strony jednak trędowaty ewidentnie łamie nakazy prawa i naraża się. Może już nie na ukamienowanie, ale na pewno na reakcję przerażenia, odrazy i oburzenia. To z jego strony akt pobożnej zuchwałości, która niekoniecznie znajdzie zrozumienie wśród pobożnych.

A reakcja Jezusa?...

(…) Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę bądź oczyszczony!” (Mk 1,41)

Jezus się wzruszył. Święty Marek Ewangelista często podkreśla taką reakcję Jezusa na widok ludzkiej biedy i nędzy. I nie chodzi tylko o Jego ludzką wrażliwość i litość. To wzruszenie Jezusa jest także znakiem Bożego miłosierdzia.

Ale Jezus nie poprzestaje tylko na wewnętrznym wzruszeniu. Za litością poszło działanie. I teraz to Jezus nie przestrzega przepisów Prawa. Wyciąga rękę i dotyka trędowatego, mimo że zaciąga przez to rytualną nieczystość, a i sam naraża się na zarażenie.

Takie działanie nie mieściło się w głowie przeciętnego człowieka. I to zarówno ze względów rytualnych, jak i przez naturalną odrazę. Jezus jest jednak ponad to. Miłość jest ważniejsza niż Prawo, a bliźnim jest każdy człowiek; nawet chory na trąd...

W zasadzie już sam dotyk Jezusa oznacza ponowne włączenie do społeczności Ludu Bożego. Następują jeszcze powiedziane z Bożą mocą i autorytetem słowa: „Chcę, bądź oczyszczony.” I chory zostaje natychmiast oczyszczony. Teraz ma iść i pokazać się kapłanowi. (Por. Mk 1,41-44)

Tutaj zakończmy rozważanie dzisiejszej Ewangelii, próbując tylko odnieść jeszcze reflektowane treści do naszego życia.

(…) przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. (Mk 1,40)

Nam chyba też jest potrzebna taka trochę zuchwała pobożność. Pokorna przed Bogiem, ale śmiało dążąca do celu.

To nie jest tak, że możemy przychodzić do Boga dopiero wtedy, gdy sobie już wszystko poukładamy, wypełnimy dokładnie wszystkie przykazania - inne religijne przepisy – a przez to okażemy się godni audiencji u Niego.

Do Boga mamy przychodzić w całej naszej nędzy i biedzie. Przecież On ma moc uzdrawiania.  Od klękania przed Bogiem wszystko się więc zaczyna.

Sam Jezus poucza:

Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. (Mk 2,17)

Zechciejmy w końcu zrozumieć te słowa. Do Boga przychodzimy jako grzesznicy; jako dotknięci trądem grzechu. A Bóg ma moc nas oczyścić. I tylko On…

(…) Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę bądź oczyszczony!” (Mk 1,41)

Boża Miłość nie boi się ludzkiej nędzy! Bóg wchodzi w nasze słabości i grzechy. Najdobitniej okazał to w Tajemnicy Wcielenia.

Jezus nie boi się dotykać nas, trędowatych. To nie odbierze nic z Jego świętości. A jeżeli przychodzimy do Jezusa z pokorną, a zarazem śmiałą wiarą, dotknięcie Jezusa oczyści nas i podniesie. Wtedy nie świętość zostanie zbrukana, ale przeciwnie nasza małość zostanie podniesiona; zostaniemy uświęceni.

Nawet jeżeli musi się to dokonywać ciągle na nowo i małymi krokami…

I jeszcze jedno. Miłość jest najważniejszym przykazaniem. W niej zawierają się wszystkie inne przykazania.

Miłość jest najważniejsza… O wiele ważniejsza niż wszystkie – wymyślone przez ludzi – prawa. Amen.

Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim

witamy head„Człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani czym jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie''
Jan Paweł II, Warszawa 1979

Serdecznie witamy na stronie internetowej Polskiej Misji Katolickiej w Mannheim! Wszystkim odwiedzającym tę stronę życzymy Bożego błogosławieństwa.

Nabożeństwa w Mannheim

Wszystkie Msze święte i nabożeństwa w St. Matthäus-Spitalkirche (68159 Mannheim, E6,2)
Msza święta w języku polskim
Sobota  godz. 18:30
Niedziela  godz. 9:30
  godz. 11:30
Środa  godz. 18:30
Piątek  godz. 18:30
Pierwszy czwartek m-ca  godz. 18:30
   
Adoracja Eucharystyczna
Pierwszy czwartek m-ca godz. 19:00 - 19.30
Pierwszy piątek m-ca  godz. 17.00 - 18.30
Pierwsza sobota m-ca  godz. 19.30 - 21.00
Ostatnia sobota m-ca godz. 17.30 - 18.30
   
Okazja do spowiedzi świętej
Środa, piątek, sobota godz. 18.00
Pierwszy czwartek m-ca godz. 18:00
Pierwszy piątek m-ca godz. 17:00
Pierwsza i ostatnia sobota m-ca godz. 17.30

Kontakt z biurem misji