18 Niedziela Zwykła, Rok C (2025)
Koh 1,2;2,21-23; PS 95; Kol 3,1-5.9-11; Łk 12,13-21
Marność nad marnościami…
Marność nad marnościami (…) – wszystko jest marnością. (Koh 1,2)
Środek lata... Wielu ludzi jest na urlopach, szkoły są zamknięte, ot: czas odpoczynku. Nie dla wszystkich, co prawda, bo rolnicy zapewne pracują, a i na urlopach nie mogą wszyscy na raz przebywać… Ale przyjęło się, że te letnie miesiące, to czas oderwania od pracy, czas wycieczek, spotkań; czas cieszenia się życiem.
Czy naprawdę mądrości Koheleta są na ten czas odpowiednie?... Czy Kościół ustalając porządek lekcjonarza mszalnego czasem nie przesadził?...
Marność nad marnościami (…) – wszystko jest marnością. (Koh 1,2)
Hebrajskie słowo hebel oznacza dosłownie tchnienie, dym lub mgłę, które szybko znikają. W sensie przenośnym oznacza ono marność, niestałość, pustkę, nicość.
Wyrażenie rozpoczynające rozważania Koheleta – i dzisiejsze pierwsze czytanie – habel habalim – przetłumaczono jako marność nad marnościami, ale bardziej precyzyjnie byłoby: przeogromna pustka.
Tak! W środku lata Kościół przypomina o wielkiej ranie w sercu człowieka. O ludzkim przemijaniu i o tym, że nic nie zabierzemy ze sobą; że owocami naszej pracy będą się cieszyć inni, którzy nie włożyli w nią trudu.
Podobny motyw odnajdujemy też w dzisiejszej Ewangelii. Wszystko zaczyna się od prośby skierowanej do Jezusa, by interweniował w sprawie podzielenia spadku. Nic w tym dziwnego, bo kiedy pieniądze są na stole, wychodzi prawdziwe oblicze człowieka. Niejedna rodzina skłóciła się śmiertelnie, gdy przyszło dzielić spadek…
Jezus jednak nie interweniuje w tej konkretnej sprawie. Jezus przenosi problem na wyższy poziom:
Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości (…) (Łk 12,15)
I o chciwość jest przypowieść, którą później opowiada Jezus. A dokładniej o pokładaniu nadziei w dobrach materialnych. Bo winą zamożnego człowieka nie było jego bogactwo. I nie był on winny temu, że mu dobrze obrodziło pole. I nawet samo pobudowanie większych spichlerzy byłoby moralnie neutralne.
Ale to złożenie całej nadziei w zebranych dobrach ziemskich; to zamknięcie się na Boga, na rzeczywistość nadprzyrodzoną, powoduje, że zamożny człowiek jest głupcem. Ma co prawda wielkie dobra – dodajmy: ziemskie dobra – ale nie będzie ich używał, bo właśnie umrze. Dobra przejmie inny, a on… No właśnie, co się z nim stanie?...
Czasownik, który oddano polskim zażądają oznacza żądanie zwrotu długu. Życie bowiem, które człowiek uważał za swoją własność, było w rzeczywistości jedynie pożyczką udzieloną mu przez Boga…
Co więc robić, by być bogatym u Boga?...
Na poziomie teoretycznym odpowiedź jest prosta: Nie pokładać nadziei w tym, co doczesne, ale dążyć do tego, co wieczne…
W tym duchu wzywa nas też dzisiaj święty Paweł:
Jeśli razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. (Kol 3,1-2)
Środek lata... Czas wypoczynku… Ale też czas refleksji, czas pytań. Co jest sensem mojego życia?... Czy isnieje tylko przemijanie i przeogromna pustka?... Czym próbuję zapełnić tę pustkę?... Gdzie gromadzę swoje bogactwa?... Dążę do tego, co w górze, czy do tego, co na ziemi?...
I to najważniejsze pytanie: Czy gromadzę skarby dla siebie, czy – czyniąc miłość - jestem bogaty u Boga?... Amen.
Ks. Bogusław Banach, Polska Misja Katolicka Mannheim